poniedziałek, 20 września 2021

Węgierska wyprawa do winnic, czyli relacja z wakacji.

 




Właśnie oddałam telefon do naprawy, ponieważ bateria mi spuchła, chyba za dużo zdjęć haha. Na szczęście zdążyłam je zgrać i przygotowałam dla Was wpis.

Nadszedł czas na mój powakacyjny cykl relacji, jeszcze nie wiem z ilu części będzie się składał. Chciałabym z Wami podzielić się wrażeniami tymi pozytywnymi jak i negatywnymi, moimi spostrzeżeniami oraz zdjęciami. W tym roku zrobiłam ich na prawdę dużo i przed ogromnym wyzwaniem stanęłam aby wybrać te na bloga oraz te do mojego prywatnego albumu. Staram się 2-3 razy do roku drukować zdjęcia, jednak jest to dla mnie o wiele przyjemniejsza forma niż ta na telefonie, ale wróćmy do wycieczki.

Pierwszym naszym przystankiem była miejscowość nad Balatonem, czyli Keszthely. Jest to taki typowy kurort, który na początku września lekko wymiera. Dla nas to było idealnie, ponieważ nie lubimy tłumów i kolejek do restauracji czy atrakcji. Pogoda dopisywała i było około 25 stopni. 

NOCLEG:


Zatrzymaliśmy się w Steinhouse, który możemy szczerze polecić. Może wystrój zatrzymał się w czasach PRL, ale mieliśmy bardzo ładny taras oraz drugi który był na dachu hotelu a z niego było widać Balaton. Nad samo jezioro było może 5 minut spaceru.












ATRAKCJE


Nad samym Balatonem jest typowy deptak a na nim kilka atrakcji jak napis, park czy diabelski młyn. Znajdziemy też tam uliczkę z restauracjami, barami oraz wejściem na plażę, która w sezonie jest płatna. Teren jest na prawdę zadbany i jeżeli ktoś ma dzieci to na pewno nie będą się tam nudzić.

Sam Balaton jest bardzo płytki z brzegu. Z tabliczki wynikało, że dopiero po 150 m jest 180 cm głębokości. Dla mnie, dla osoby, która nie umie pływać jest to idealne miejsce. Podłoże jest dość twarde, powiedziałabym że gliniaste.

Polecam też pójść do centrum miasta jest tam piękny park oraz pałac z ogromnym ogrodem, którego nie udało nam się w całości niestety obejrzeć.

Jeżeli lubicie wina to w marketach znajdziecie oryginalne Tokaje od 3,50 zł !! U nas w Polsce około 15-20 zł trzeba dać za nie. Był to dla mnie szok, bo sama butelka jest przecież też coś warta.

Niekoniecznie polecam gulasz w tej miejscowości, nie był to prawdziwy węgierski gulasz. Brakowało mi smaku oraz lanych kluseczek. Jestem ogromną fanką tego dania i jak jesteśmy na Węgrzech mogłabym codziennie go jeść.

Ten ładny domek na zdjęciach to przebieralnie, też byłam w szoku! Byłam przekonana, że to restauracja. Za nim jest mały pub w okienku z pięknym widokiem na Balaton.














WINNICE


Od dłuższego czasu marzyłam o tym aby pojechać do takiej prawdziwej dużej winnicy na degustację. W tamtym roku byliśmy w małej, ale w Chorwacji. Przeczytałam, że ten rejon słynie z winnic i jest tam miejscowość Badacson, która jest praktycznie jedną wielką winnicą. 

W punkcie informacyjnym otrzymaliśmy mapę z zaznaczonymi wszystkimi winnicami, podejrzewam że tydzień by nie starczył na odwiedzenie ich wszystkich. Wcześniej poczytałam opinię i wybraliśmy dwie.


WINNICA FOLLY

Jest to jednocześnie też arboretum, czyli coś co uwielbiam ...natura. Po ścieżkach chodziliśmy prawie godzinę podziwiając okolicę oraz winnicę i bardzo stare krzewy. Właściciele szykują się pomału do zbiorów a kiście wyglądają niesamowicie.  Po spacerze udaliśmy się na degustację oraz mały poczęstunek.

Koszt:

- wstęp do arboretum 1800 forintów/ os
- degustacja 3 win z poczęstunkiem 2200 forintów 
-można też w restauracji zamawiać pojedyncze kieliszki wina za około 8-10 zł 
- polecam też ich sok który wygląda jak oranżada o smaku lawendowym. Coś niesamowitego.

W centrum miejscowości Badacson znajduje się punkt informacyjny a powyżej niego zaczynają się okoliczne winnice. Tam też można kupić przy drodze w plastikowych lub szklanych butelkach regionalne wyroby. 



















Szczerze polecam Wam taka wycieczkę. Jednak jeżeli będziemy tam znowu jechać chyba wybierzemy się tydzień wcześniej, chodzi głównie o większy wybór restauracji, bo my głównie kulinarnie podróżujemy. Winnica nas totalnie urzekła i zakochałam się w tych widokach. Niedaleko też jest miejscowość Tapolca, gdzie można pływać podziemnymi jaskiniami są tam też gorące źródła. To nasz cel na najbliższą wyprawę chyba. 

W kolejnym wpisie zabiorę Was do gorącej i magicznej Chorwacji. 




Monika




24 komentarze:

  1. Jak pieknie. Sama wybrałabym się z przyjemnością na taką wycieczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Imponujące widoki i ciekawa relacja. Od razu zatęskniłam za ciepłem i wakacjami. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. byłam nad Balatonem również:) cudowne, wspaniałe miejsce:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Taką winnicę też bym chętnie odwiedziła, bateria też by pewnie padła :) Piękne miejsca, a płytkie morze to coś dla mnie, też nie umiem pływać a kąpać uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko znaleźć takie idealne plaże dla nie potrafiących pływać : ) Docenia się to

      Usuń
  5. Ale piękna fotorelacja, od razu zachciało mi się znowu gdzieś wyjechać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gulasz fajnei podany, szkoda że ne spełnił oczekiwań. Cena winka zacheca do zakupu zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też marzę o degustacji w prawdziwej winnicy. Kiedyś na pewno się wybiorę.
    Świetny miałaś wyjazd i dobrze, że pogoda dopisała. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam : ) Lubię nietypowe formy zwiedzania, nie tylko muzea : )

      Usuń
  8. This trip sounds fun! I love the vineyard and your stay looks amazing too.
    xoxo
    Lovely
    www.mynameislovely.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Z wielką chęcią wybrałabym się w to urocze miejsce. Pięknie Ci w kapeluszu :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Odpowiedzi
    1. Oj tak a jeszcze czeka na publikację relacja z Chorwacji : )

      Usuń

Dziękuję bardzo za każdy komentarz !!!
Cieszę się bardzo z każdego komentarza. Lubię je czytać i odpowiadać na Wasze pytania. !! ; ))

Napisz do mnie

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...